Nasz milanowski „prawie bernardyn” nosi imię Beethoven – bo jakżeby inaczej. Dla nas po prostu Becio.

Nasz maluszek czasem bardziej przypomina słonia w składzie porcelany niż leniwego, ociężałego bernardyna. Wylewny w okazywaniu uczuć to on nie jest – choć może i dobrze, bo łatwiej utrzymać się na nogach😃 Ale uczymy go miłego, ludzkiego dotyku i pieszczot, których wcześniej raczej nie doświadczał.

Becio potrzebuje trochę czasu, żeby oswoić się z nowymi znajomościami. Na szczęście jest łakomczuchem i smaczkami można wkupić się w jego łaski. Znajomym sobie osobom pozwala na „więcej”, do obcych początkowo zachowuje dystans. Spacer z Beciem to nie lada wyzwanie, naszej kruszynce po prostu zdarza się zapomnieć, że na drugim końcu smyczy jest człowiek.

Ogłaszamy wszem wobec! Becio gotów jest, by pójść nową, drogą, więc szukamy dla niego opiekuna, któremu, tak jak nam zależeć będzie, by ten piękny pies w stu procentach odzyskał wiarę w ludzi i który zapewni psu opiekę i bezpieczeństwo, na jakie zasługuje. Posesja, na której miałby zamieszkać musi mieć solidne ogrodzenie, drobną siatkę Becio pokona bez problemu i znów znajdzie się na ulicy.

Zachęcamy do bliższego zapoznania naszego olbrzyma i na wspólny spacer lub trening w lesie.